Tego wieczora Cassie nie mogła się skupić. Siedziała z Maxem
w bibliotece i uczyła się nowych run. Runologia, jej ulubiona lekcja. Zawsze ją
to bardzo interesowała i zawsze na lekcjach runologii była bardzo skupiona.
Często się zdarzało, że wychodziła z biblioteki godzinę później, niż powinna.
Tym razem było inaczej. Dziewczyna była rozkojarzona i żadna
runa ją nie interesowała. Nie miała jak zawsze milion pytań i najchętniej
wyszłaby stąd. Zauważył to Max i kazał jej iść do pokoju i odpocząć. Uważał, że
to ze zmęczenia. Ostatnio dzieje się tak dużo, że Cassie ma prawo być zmęczona.
***
Nathan leżał na łóżku w tymczasowo swoim pokoju. Było mu
tutaj wyjątkowo dobrze. Już chyba godzinę, a może nawet trochę dłużej leży,
myśli, patrzy się w ścianę i nie nudzi go to! Czuł się tutaj lepiej niż
gdziekolwiek indziej.
O czym myślał? O niej. O Cassie. Myślał o tym, że jest
bardzo tajemnicza, tak samo jak jej rodzina. Myślał o jej oczach, o jej
niebezpiecznym spojrzeniu. Myślał o tym, jakie dreszcze go przeszły kiedy przy
objedzie jej smukłe palce musnęły jego skórę w momencie, kiedy podała mu
widelec. Myślał o tym gdzie ona teraz jest i co robi. Myślał o tym czy ma
chłopaka i czy jest z nim szczęśliwa.
Kiedy usłyszał pukanie do drzwi, niemal wyskoczył ze skóry.
Uspokoił się jednak, gdy w drzwiach zobaczył jej szczupłą sylwetkę. Wpatrywał
się w nią jak w obrazek, na co ona delikatnie się uśmiechnęła i usiadła obok
niego na łóżku.
-Potrzebujesz czegoś? –zapytała cicho
On nie odpowiedział. Patrzył się na nią i zastanawiał się,
czy to możliwe, że tak piękna osoba jak ona rozmawia z nim i uśmiecha się do
niego.
-Masz może ochotę iść gdzieś ze mną? Chcę ci pokazać moje
ulubione miejsce w tym domu
***
Szli długim korytarzem, następnie krętymi schodami w górę,
aż doszli do starego, krótkiego korytarza, gdzie paliła się tylko jedna
żarówka, a na ścianach nie był marmur, tylko surowa cegła. Nathan przełknął
ślinę, ale nie chciał pokazać po sobie, że zaczyna się bać.
Cassie nacisnęła klamkę i drzwi otworzyły się z piskiem. W
pomieszczeniu do którego weszli było ciemno. Światło wpadało jedynie przez
okno.
-Uważaj nie wejdź na nic – szepnęła Cassie
Wszędzie stały oparte o ścianę stare obrazy. Były tutaj też
różne, stare meble. Chłopak wyobraził sobie ile musi być tutaj kurzu i
pajęczyn. Szedł ostrożnie, niemal na palcach. Gdyby mógł chętnie uciekłby stąd,
ale nie chciał pokazać, że boi się jednego małego pomieszczenia ze starymi
gratami.
Cassie stanęła na oknie i zeskoczyła z niego. Nathan
wstrzymał oddech, ale chwile później dziewczyna znowu się pojawiła, zachęcając
go, żeby przyszedł do niej. Niepewnie podszedł do okna. Nocna Łowczyni
zobaczyła strach w jego oczach dlatego podała mu rękę i pomogła wejść na dach.
-I co? Było to takie straszne ?
-Jak pięknie – chłopak był pełen podziwu, przez co nie
odpowiedział na pytanie
Widok stąd jest rzeczywiście piękny. Można zobaczyć niemal
całe miasto. Kolorowe szyldy sklepów, światło w oknach domów, światła
przejeżdżających samochodów oraz to co Cassie lubi najbardziej, gwiazdy.
-To najlepsze miejsce, gdzie tak pięknie widać niebo –
dziewczyna usiadła na dachu, klepiąc miejsce obok siebie, zachęcając Nathana,
aby usiadł obok niej.
Przyziemny dalej był zachwycony tym co widzi i jak w jakimś
amoku podszedł bliżej do Cassie i usiadł obok niej .
-Lubię tu przychodzić. Już jako mała dziewczyna znikałam
nagle i przychodziłam tutaj.
Przesiadywałam tutaj całe dnie, a moi rodzice mnie szukali i denerwowali
się, bo nie wiedzieli gdzie jestem.
-Ja niestety nie mam takiego miejsca. Mieszkam w małym
mieszkaniu z moją ciocią i wujkiem, którzy są dla mnie jak rodzice, których
nigdy nie poznałem.
-Dlaczego ? –Cassie zapytała, ale szybko ugryzła się w
język. Nie chciała o to zapytać, ale pytanie jakby samo ułożyły się na jej
ustach
-Zginęli w wypadku samochodowym, jak byłem malutki. Nic o
nich nie wiem, a moja ciocia nie lubi jak o to pytam. To dla niej jest chyba
tak samo ciężkie jak dla mnie, może nawet jeszcze bardziej
-Przykro mi – Nocna Łowczyni nie miała pojęcia jak się
pociesza Przyziemnych, dlatego tylko położyła głowię na ramieniu Nathana
-Emily, moja malutka siostra nie jest moją prawdziwą
siostrą, ale kocham ją bardzo i nie wiem co by było gdybym ją nagle stracił
Cassie nic nie odpowiedziała. Pomyślała o swoim młodszym
bracie Jacobie.
Jacob miał 9 lat,
kiedy zabił go demon. Cassandra bardzo go kochała, był jej oczkiem w głowie. Na
wieczór czytała mu bajki i opowiadała o Aniołach i Gwiazdach. Chłopak bardzo
interesował się życiem Nocnych Łowców. Nie mógł się doczekać, kiedy będzie mógł
walczyć z demonami jak ona, Tom czy rodzice. Zawsze się złościł, kiedy kazali
mu siedzieć w domu i nigdzie nie wychodzić. Chciał chociaż raz zobaczyć walkę,
ale na to też mu nie pozwalali, bo było to zbyt niebezpieczne.
Jednej październikowej
nocy demony zaatakowały bez żadnego ostrzeżenia. Było ich bardzo dużo i
Parkerowie musieli wzywać innych Nocnych Łowców o pomoc. Chłopak bardzo się
upierał, że on też idzie. Ubrał się jak na bitwę i stanął przy drzwiach
deklarując, że też idzie. Nikt mu na to nie pozwolił, ale Jacob sprytnie
znalazł sposób jak wyjść z domu.
Cassie dzielnie
walczyła z demonami, ale w głowie miała cały czas Jacoba. Bała się o niego
bardzo. Raz już prawie udało mu się wyjść z domu, bała się, że historia się
powtórzy.
Nagle usłyszała
przeraźliwy krzyk dziecka. Odwróciła i zobaczyła Jacoba. Szybko do niego
podbiegła chcąc zabrać go do domu, ale było za późno. Zaatakował go demon.
Chłopak upadł na ziemię i zmarł. Żadne runy nie działały, wielcy czarownicy
przyjeżdżali, ale nie mogli nic zrobić. Cassie bardzo długo nie mogła się
pozbierać po stracie braciszka i co noc płakała. Obwiniała się za to, że nie
mogła mu pomóc, że nie zdążyła. Cały rok, a nawet trochę więcej chodziła w
białych ubraniach, w kolorach żałobnych.
Pojedyncza łza spłynęła Cassie po policzku. To nadal boli
tak samo, tak bardzo i tak mocno.
Nathan to zauważył i przytulił ją.
-Też miałam kiedyś młodszego brata – zaczęła – Miał na imię
Jacob
-Czy .. on .. ?
-Tak. Nie żyje. Miał 9 lat. Pewnego dnia wyszedł z domu i
już nie wrócił. Wpadł pod samochód, zginął na miejscu – Cassie wytarła łzę i
wzięła dwa głębokie wdechy i wydechy
Znowu musiała to zrobić. Musiała okłamać Nathana. Nie mogła
powiedzieć mu prawdy.
Chłopak jeszcze bardziej przytulił ją do siebie, a ona
wtuliła głowię w jego ramię i rozpłakała się na dobre.
__________